W sumie już wiele napisałam o zmarszczkach, często też w
swoich postach wychwalam kolagen rybi. Jednak jego recenzji – takiej z
prawdziwego zdarzenia jeszcze nie było. Więc czas to naprawić.
O butelkach, opakowaniach i innych tego typu rzeczach – czyli całej tej otoczce kosmetyku pisać nie będę. Wystarczy wejść na stronę pierwszego lepszego sklepu by się samemu przekonać jak takie opakowanie wygląda. Jedyne co w nim jest warte uwagi i kilku słów to pompka. Nie trzeba nabierać kolagenu palcami i w ten sposób go zanieczyszczać. Opakowanie jest zaopatrzone w pompkę i w ten sposób kolagen jest chroniony przed tym wszystkim co mogłoby sprawić że straci swoje właściwości.
Jeśli chodzi o wygląd i konsystencję – to jest to żel koloru
lekko mlecznego. Jeśli ktoś ma czuły nos – wywącha delikatny rybi zapach – w
przypadku najlepiej oczyszczonego kolagenu platinium. Pozostałe tez pachną rybą
– i to mocniej.
Dodatkowo – co ważne kolagen rybi trzeba przechowywać w
temperaturze pokojowej. Nie może stać na słońcu ani w pomieszczeniach gdzie
temperatura dochodzi do 30stopni. W tych warunkach traci swoje właściwości i
zaczyna być zwykłą galaretą.
Przed nałożeniem kolagenu trzeba zawsze mieć zwilżoną twarz.
Czyli chlapiemy się wodą i na mokrą buzię nakładamy kolagen. Po nałożeniu w
ciągu kilku minut czuć mocne ściągnięcie. Porównać to mogę do maseczek
typu peel off – które zastygają na twarzy a potem się je ściąga. Przy czym w
przypadku kolagenu – nie ma czego ściągnąć. Skóra jest napięta i tyle. Po 15
minutach można ją posmarować odpowiednim kremem jeśli komuś mocno to
przeszkadza. Mi aż tak nie przeszkadzało i na smarowaniu się kolagenem
poprzestałam.
Kolagen z większą lub mniejszą systematycznością stosuję już
dość długo. Ponad pół roku. Więc w tym czasie opinię na temat produktu zdążyłam
sobie wyrobić.
Oczywiście – jak to ja – byłam sceptycznie nastawiona do
drogiego jak dla mnie kosmetyku. Tyle kasy na
jeden specyfik? Fajniejsze rzeczy mogłabym sobie za nią kupić.
Ale – gdy coraz częściej słyszałam komentarze, z których wynikało, że
jestem starszą siostrą swojej mamy miarka się
przebrała. Na kupno kolagenu dużo wcześniej namawiała mnie kilka lat
starsza
koleżanka. Mówiła że cuda zdziałał z jej twarzą. No fakt – wygląda młodo
– ale
byłam pewna, że to taki typ urody a nie kosmetyk. Mimo to w końcu
uległam jej namowom i zaopatrzyłam się w polski kolagen. Akurat miałam
imieniny i zażyczyłam
sobie od najbliższych właśnie ten kosmetyk. Więc ostatecznie udało się
zrobić
że wilk był syty i owca cała. Nie rozpaczając ile kasy wydałam na żel
miałam go
w domu.
I zaczęłam stosować. Podchodziłam do niego mocno
nieufnie. Jakoś ciężko mi było na początku uwierzyć w te wszystkie ochy i achy.
Że na cellulit pomaga, na trądzik u dzieci, że oparzenia się nim wyleczy,
zapobiegnie rozstępom, bólom stawów i co tam nie tylko.
No niby fakt – poczytałam w necie – dużo go w skórze jest –
ale żeby zaraz był taki wszechstronny … Bujdy myślałam sobie. I w tej
negatywnej postawie tkwiłam dobry miesiąc. Mimo że kolagenem się smarowałam
przynajmniej raz dziennie – żadnej spektakularnej zmiany na swojej twarzy nie
zauważyłam. No może przypadkowy trądzik – który jeszcze od czasu do czasu
potrafił mnie dopaść się w tym czasie nie ujawnił – ale to jeszcze nie był
dowód że kolagen działa. Zmarszczki mimiczne jak były tak były. Więc już te
wszystkie historie o cudownym działaniu kolagenu zaczęłam wkładać między bajki
– i trochę zaczynałam żałować, że mimo wszystko nie zażyczyłam sobie czegoś
innego. No ale – skoro miałam ten kolagen – smarowałam się dalej.
Pierwszy przebłysk, że ten kosmetyk może jednak działać
miałam podczas jednego zimowego wieczoru. Strasznie wymarzłam w pracy i od tego
zimna niesamowicie stawy zaczęły mi dokuczać.
Mimo w miarę młodego wieku –
grubo przed 40-tką tą przypadłość odziedziczyłam po tacie. I już z dwudziestką
na karku potrafiłam doskonale przewidzieć zmiany pogody. Moje kolana zawsze
informowały mnie kilka dni wcześniej o zbliżających się deszczach. Więc w
takich chwilach zwykle używałam swoich maści rozgrzewających – szczególnie lubię
maści końskie – ale to osobna historia. Pech chciał że tego dnia
akurat skończyło mi się opakowanie – a na zakupy czegokolwiek było już za
późno. Gdy myślałam że już będę miała średnio przyjemną noc – przypomniałam
sobie historie koleżanki, że jej tata kolagen stosuje na stawy i dzięki niemu
czuje się jak młody Bóg. I dlatego i ja ostatecznie tego wieczoru przed snem
posmarowałam kolana kolagenem.
O dziwo już po pół godzinie przestałam myśleć
tylko o moich stawach, a po godzinie spałam jak niemowlę. Ból całkowicie został
spacyfikowany. To jednak był dla mnie jeszcze za słaby dowód że to cudo działa.
Stwierdziłam, że może sama wmówiłam swojej podświadomości i zadziałał efekt
placebo. Więc w dalszym ciągu byłam średnio przekonana do tego kosmetyku.
Mimo to starałam się smarować kolagenem systematycznie. Twarz i
dekolt przede wszystkim. Skoro miałam w domu tak drogi kosmetyk – to
stwierdziłam że jednak go zużyję. I tak minął drugi miesiąc. Ja nadal efektów,
aż takich nie zauważam. No dobra wyrównał mi się koloryt twarzy i mimo problemów
z rozszerzonymi naczynkami rzadziej buraki łapałam – ale wygładzenia skóry
super widocznego dalej nie było.
Plus minus w tym samym czasie moja młodsza córka – wtedy
roczny brzdąc – jednego dnia opanowała wchodzenie na krzesła. Ja wtedy jeszcze
nie byłam przygotowana na takie rewelacje oraz jak zwinne potrafi być dziecko.
Zaczęło się od tego, że weszła na biurko w pokoju siostry. Najpierw krzesło,
potem kolejna wspinaczka i już była na biurku. Na czas zauważyłam i ściągnęłam
ją. W miedzy czasie zrobiłam sobie herbatę i postawiłam na środku stołu.
Jeszcze do dnia poprzedniego tyle wystarczyło. Potem pomogłam w czymś starszej
córce. Wracam do kuchni – a tam młodsza już na stole siedzi. I oczywiście ta
chwila nieuwagi wystarczyła by oblała się moją herbatą. Na szczęście to nie był
wrzątek – ale w dalszym ciągu bardzo gorąca była. Na tak młodym ciałku wywołała
piorunujący efekt. Cała klatka i brzuszek czerwone jak burak ćwikłowy. Pędem do
apteczki. W apteczce braki – nie ma niczego na oparzenia. Parę dni wcześniej
oparzyło się dziecko sąsiadki i wtedy
oddałam jej swoją maść. A ona jeszcze nie zdążyła mi odnieść. W panice myśli
pędzą jak oszalałe. Co teraz? Zimna woda to za mało, kapusty w domu też nie
mam. Co teraz? Mój wzrok pada na kolagen. Pamiętam te zdjęcia pokazywane przez
koleżankę w Internecie jak komuś szybko oparzona wrzątkiem ręka się wygoiła. Nie mam nic innego pod ręką.
Więc lepsze to niż nic. Smaruję oparzone miejsca córeczki kolagenem. Raz,
drugi, trzeci… Błyskawicznie się wchłania. Więc znowu i znowu. Córeczka
uspokaja się. Już nie płacze tylko zdziwiona patrzy na swój brzuszek i
piersi.
Kuracja smarowania trwa 30 minut może dłużej. Co tylko kolagen się wchłonie następna warstwa. W buteleczce ubytek kosmetyku widoczny gołym okiem – ale i mała już spokojna zasypia w moich ramionach. Oglądam miejsce oparzeń – zaczerwienienia takiego mocnego już nie ma. Został trochę bardziej różowy kolor w porównaniu do zdrowej skóry. Nic się nie dzieje złego ze skórą córki – żadnych bąbli większych czy mniejszych. Więc ostatecznie decyzja – nie jedziemy na pogotowie – tym bardziej że malutka już po tych wrażeniach słodko śpi. Na drugi dzień mimo sprawdzania w nocy jak wyglądają poparzone miejsca z przestrachem podnoszę koszulkę. A tam moim oczom ukazuje się idealnie zdrowa skóra mojego maleństwa. Nie został najmniejszy ślad po oparzeniu. Kolor skóry wszędzie taki sam. Ufff. Tym razem nie ma wątpliwości - pomógł kolagen.
Kuracja smarowania trwa 30 minut może dłużej. Co tylko kolagen się wchłonie następna warstwa. W buteleczce ubytek kosmetyku widoczny gołym okiem – ale i mała już spokojna zasypia w moich ramionach. Oglądam miejsce oparzeń – zaczerwienienia takiego mocnego już nie ma. Został trochę bardziej różowy kolor w porównaniu do zdrowej skóry. Nic się nie dzieje złego ze skórą córki – żadnych bąbli większych czy mniejszych. Więc ostatecznie decyzja – nie jedziemy na pogotowie – tym bardziej że malutka już po tych wrażeniach słodko śpi. Na drugi dzień mimo sprawdzania w nocy jak wyglądają poparzone miejsca z przestrachem podnoszę koszulkę. A tam moim oczom ukazuje się idealnie zdrowa skóra mojego maleństwa. Nie został najmniejszy ślad po oparzeniu. Kolor skóry wszędzie taki sam. Ufff. Tym razem nie ma wątpliwości - pomógł kolagen.
Za kilka dni powtórka z rozrywki (zgodnie z przysłowiem nieszczęścia
chodzą parami). Tym razem starsza opowiadając o tym co działo się w przedszkolu
zbyt mocno machnęła ręką… i poleciał kolejny kubek z herbatą na rączki. Mam i
stosowany od lat krem na oparzenia i kolagen. Wybieram kolagen. Znowu długo,
często i grubo smaruję oparzone miejsca kolagenem. I znowu ten sam efekt – ani
śladu po oparzeniu. Starsza też nie skarży się że ją cokolwiek boli – że skóra
jest uszkodzona, swędzi czy piecze. Więc tym razem pewność – na oparzenia
kolagen działa. Dwukrotnie sprawdził się u mnie w domu w ekstremalnych
sytuacjach.
Więc już nie wkurzam się tak na
ten kosmetyk. Może ze zmarszczkami sobie nie radzi – ale w innych sytuacjach
jest nieodzowny. Mogę mu wybaczyć brak wygładzenia skóry – ważne że dzieciakom
pomógł wtedy, gdy tego najbardziej potrzebowałam.
I tak minął kolejny miesiąc i
następny.
Przyszła Wielkanoc a z nią wiosna –
ta kalendarzowa – za oknem zima w dalszym ciągu szalała. A wraz z nią
długo
oczekiwane spotkanie z najlepszą psiapsiułą ze studiów. Teraz nie tyle
odległość – co ciągłe zabieganie i brak czasu na wszystko sprawia, że
ciężko nam
się zgrać w tym samym terminie. W końcu się udało. Przyjeżdża do mnie –
robimy misiaczka
i pierwsze co słyszę. No, no rodzinka Ci służy. Ale ty odmłodniałaś.
Wyglądasz
jakby Ci lat ubyło. Kumpela nie należy do osób, które rzucają słowa na
wiatr. Mówi to co myśli. Zawsze prosto i z mostu - więc nie ma wyboru -
muszę przyjąć do wiadomości, że jednak coś z moją twarzą dobrego się
stało. Dodatkowo od paru miesięcy - mimo że na zakupy z mamą chodzę
jeszcze częściej niż zimą - od nikogo nie usłyszałam że jesteśmy
siostrami :) Może dla innych to średni dowód. Dla mnie - osiągnięcie
celu. Dzięki kolagenowi udało mi się to o czym marzyłam - odmłodniałam
na twarzy. W dalszym ciągu zarywam noce jak zarywałam, jestem
maksymalnie zabiegana i niewiele czasu mam dla siebie. Mimo to moja
twarz wygląda lepiej. Zmarszczki które mam trochę się wygładziły, worów
pod oczami brak, kolor skóry jednolity, bez przebarwień. Skóra całkiem
przyjemna w dotyku i wygładzona, nowych zmian na skórze będących
zapowiedzią kolejnych zmarszczek brak.
Więc - ogólnie - po naprawdę długim stosowaniu - bardzo polecam ten
produkt. Jest wydajny i działa. Tylko żeby zauważyć efekty jego
działania trzeba uzbroić się w cierpliwość. Nie liczcie na to że po
dwóch tygodniach czy miesiącu Wasza twarz będzie wyglądała jak pupa
niemowlaka. Nie będzie :) I to nawet po roku stosowania kolagenu :) Ale o
tym wszystkie wiemy. Natomiast na 100% będziecie wyglądały młodziej.
Tym razem to jest kosmetyk, który dotrzymuje obietnic składanych przez
producenta, więc polecam :)
Chętnie bym go przetestowała, lubie naturalne produkty ale ta cena.. :(
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńZ jednej strony super sprawa, bo sama tego używałam ale z drugiej, jak można zahamować procesy starzenia czy odżywić organizm tylko od zewnątrz.
Naukowcy odnaleźli w mleczu ryb łososiowych właściwości regeneracyjne. To efekt pracy specjalistów, naukowców z tytułami profesorskimi i z ogromnym dorobkiem dotyczącym odkryć w dziedzinie medycyny, genetyki i fizyki nuklearnej.Wszystko jednak zależy od poziomu świadomości.
Znaleźli sposób na dotarcie do niezbędnych dla naszego organizmu kwasów DNA wprost do źródła, czyli do miejsca w którym ich brak powoduje wszystkie niedomagania organizmu, czyli do komórki i jej jądra gdzie wszystko się zaczyna i kończy.
Wyizolowane DNA pozyskane z mlecza ryb łososiowych pozyskano w postaci nanocząsteczki, w ten sposób do obojętnego nośnika dołączono wyizolowane DNA.
Tak skonstruowany inteligentny suplement połykany przez człowieka (na użytek wyobraźni nazywam suplement ten swoistym ”kamikadze” z plecaczkiem), przechodzi przez wszystkie bariery i błony komórkowe, dostaje się do krwi i tam nasz kamikadze, a fachowo obojętny nośnik rozpada się. Z plecaczka wysypuje się zawartość składników, które docierając do krwi są w niej transportowane i docierają do każdej komórki potrzebującej nowego budulca.
Teraz wystarczy tak stworzony preparat połknąć ( ma on postać znanej nam zwykłej kapsułki) aby nasze komórki zaczęły proces regeneracji i odnowy. Co jest tu niezmiernie istotne, to fakt, że nasz organizm DNA w postaci tzw. nukleotydów normalnie pobiera z pożywienia, ale w obecnej dobie, gdy żywność ma katastrofalnie niską jakość, tego DNA jest znacznie za mało. Więc tym samym stworzenie preparatu zawierającego czyste nukleotydy, to ogromna pomoc dla ludzi w ich trosce o życie i zdrowie.
A wystarczy chcieć !!!
Znamy kobietę, która jest po 40 i nakłada go na całe ciało :D Wygląda na 20 lat młodszą, więc może coś w tym jest?
OdpowiedzUsuńWitam, czy byłaby możliwość, żeby wysłała Pani zdjęcie swoich zmarszczek na maila, a Pani doradziłaby mi kolagenowy produkt, który prawdopodobnie okazałby się dla mnie najlepszy? Za odpowiedź z góry bardzo dziękuję. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW poprzednim komentarzu miałam napisać "żebym wysłała". Pozdrawiam. ;)
OdpowiedzUsuńPozwoliłam sobie udostępnić. Świetna recenzja. Lagenko
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem to kolagen ma za duże cząsteczki żeby przeniknąć przez pory skóry w jej głębsze warstwy więc ja polecam suplementację z kolagenem rybim. Przyswajalność przez organizm będzie większa no i efekty trwałe. Wiem bo stosuję z znajomymi i jesteśmy bardzo zadowolone.:) Ale cieszę się oczywiście, że ten opisany w recenzji komuś efekty przynosi Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno właśnie zastanawiam się czy smarowanie nie zastąpić na tabletki. Przez duże ilosci czasu spędzonego przy komputerze siadają mi oczy - a czytałam że suplementacja pomaga, ponadto stawy i zmarszczki i jeszcze kilka dolegliwości. Więc chętnie poczytam o twoich doświadczeniach z kolagenem w tabletkach
UsuńTo prawda, kolagen działa, ale trzeba cierpliwości i stosowania co najmniej 4 miesiące. To jest najtrudniejsze, tym bardziej, że kolagen stosujemy zawsze na mokrą skórę, to wymaga czasu, zwłaszcza rano, przed makijażem, trzeba bardzo uważać na stosowanie odpowiednich kremów by nie " ścięły" kolagenu, bo nie zadziała. http://kolagendlakobiet.pl/kolagen-na-zmarszczki/
UsuńTabletki z kolagenem są tu wygodniejsze i działają na nas od wewnątrz, ale niestety kosztują dlatego więcej
Bardzo fajny specyfik
OdpowiedzUsuńWitam!!! Używam Kalogen Natural i po nałożeniu na twarz bardzo mnie piecze.. DLACZEGO?
OdpowiedzUsuńWitam. Ja miałam taki sam problem, ale rozwiązanie znalazłam przez przypadek przeglądając internet, a mianowicie natrafiłam na wersję nie nakładaną na skórę w postaci kremu, tylko na kolagen do picia, oczywiście zupełnie inne właściwości i działanie . Na początku pomyślałam sobie, że to jakiś kolejny "cudowny wynalazek", który nic nie da, poza ubytkiem z mojego portfela. Na stronie widniała informacja, że zawiera witaminę c,e i cynk oraz kwas hialuronowy i jest w łatwo przyswajalnej formie. poszperałam trochę w Internecie i znalazłam trochę informacji, ale temat ucichł. Mniejsza z tym, z moją znajomą nie widziałam się przez rok. Jest w moim wieku, Czas trochę odcisnął na niej piętno. Ale teraz wygląda dużo młodziej. Zapytałam jak ona to zrobiła. Powiedziała, że jakiś czas temu zafundowała sobie kurację kolagenem do picia. Pociągnęłam dalej temat, bo kiedyś się trochę tym interesowałam. Chodziło o właśnie ten kolagen do picia z witaminami i kwasem hialuronowym, nie uwierzyłam, że może to działać, ale spróbowałam sama. Kuracja w miarę prosta 1 butelka naczczo rano i tyle, tak przez 2 miesiące , potem przerwa 6 miesięcy i ponownie 1-2 miesiące. Efekt gładka cera i wreszcie zeszły mi rozstępy, z włosami też nie mam problemów. Bardzo polecam Aga
UsuńWitam!!! Używam Kalogen Natural i po nałożeniu na twarz bardzo mnie piecze... DLACZEGO
OdpowiedzUsuńbyć może jesteś uczulona na ten produkt. Jak każdy naturalny - może wywoływać reakcje alergiczne. Zbyt mało napisałaś by można było rozważyć inne opcje
OdpowiedzUsuńCiężko znaleźć produkt, który byłby idealny dla każdego. Bo każdy z nas jest na coś uczulony albo ma nietolerancję, więc to normalne, trzeba próbować dalej.
OdpowiedzUsuńNaturalny kolagen nie uczula.
UsuńMogę pomóc i udzielić informacji na maila dekarzgron@gmail.com
Mogę pomóc i udzielić informacji o kolagenie
Usuńdekarzgron@gmail.com
kosmetyczka powiedziała mi, e trzeba łykac kolagen, że by był efekt. kupilam mamie w rossmanie kolagen z noble health i ja widze róznce
OdpowiedzUsuńszkoda byłoby by mi kasy, porównajcie sobie inne produkty na rynku, są tańsze tak samo jakościowo.
OdpowiedzUsuńpoczytajcie sobie, tylko kolagen z ryb jest cos wart
OdpowiedzUsuńja używałam kolagenu i to było najlepsze dla mojej skóry, kemy po 300zł nie dają takiego efektu jak suplementacja
OdpowiedzUsuńMi ostatnio kosmetyczka poleciła morski kolagen z ekstraktem z borówki amerykańskiej - Blue Calorad . Jego dystrybutorem u nas jest GSH Polska. Kolagen jest w płynie, ale taki ponoć jest lepiej przyswajany, niż ten w tabletkach.
OdpowiedzUsuńja wlasnie od GSH miałam immunocal i był bardzo dobry, spisywał się ok. Więc wierze ze Blue Calorad jest tak samo dobry:)
OdpowiedzUsuńJa używam class a collagen i kondycja mojej skóry znacznie się poprawiła. Serdecznie polecam bo działa.
OdpowiedzUsuńWitam ktos Pytal o kolagen w plynie. Biocell Life. To amerykanski, supplement redukujacy zmarszczki od srodka bez inwazyjnych procedur I zastrzykow. Kremy I maseczki nie moga przedostac sie do skory wlasciwej najczesciej dzialaja na powierzchi. Dzieki spozyciu plynu BioCell zwieksza sie ilosc kwasu hialuronowego w naszym ciele. Powoduje to splycenie zmarszczek od srodka, bez zadnych kosmetycznych zastrzykow. Plyn BioCell poprawia kolor skory I teksture, zwieksza elastycznosc I przywraca wilgotniosc skorze, a nawet idzie o krok dalej: pomaga zmniejszyc produkcje enzymow bezposrednio odpowiedzialnych za procesy starzenia sie skory. Produkt bedezie dostepny na rynku Europejskim koncem lata 2017. Po wiecej informacji mozecie pisac barbara342@gmail.com. Szukam wspolpracownikow w Polsce.
OdpowiedzUsuńA co myślicie o tym?
OdpowiedzUsuńhttp://wizaz.pl/Pielegnacja/DuoLife-Collagen-kolagen-kolagenowi-nierowny
Stosuję wiele kosmetyków na zmarszczki, ale nigdy nie spotkałam się z tym kremem. Koniecznie muszę go przetestować, może będzie skuteczniejszy niż te co teraz stosuję ;)
OdpowiedzUsuń